Dlaczego z miłością są zawsze problemy? Zawsze. Na Malcie
jest mnóstwo Hiszpanów i Włochów, a w moim hotelu to już istne oblężenie. Nie
wyobrażacie sobie, jaką ja mam tutaj telenowelę.
Chyba zacznę pisać
scenariusze, bo wiadomo, że życie pisze je najlepiej.
Wplątałam się nieumyślnie
w wątek miłosny i jestem rozdarta. Nie czuję się specjalistką, by cokolwiek
komuś radzić (a już w tym bardziej wtykać nosa w czyjeś prywatne sprawy).
W ciągu tych kilku dni nauczyłam się, że muszę unikać facetów
z Włoch i Hiszpanii (wszyscy, których poznaję to typy „macho” i chyba po prostu
mają we krwi takie a nie inne podejście do spraw miłosnych). Zdrady, intrygi,
kłamstwa, kobiece haremy, podboje i zero zasad moralnych.
I jak tu nie
generalizować, skoro człowiek spotyka na swej drodze tylko playboyów?
Mało tego
– są oni tak pewni siebie, że wczoraj jeden zadał mi pytanie, dlaczego polskim
kobietom tak bardzo (i niby zawsze) podobają się Włosi i Hiszpanie. Parsknęłam
śmiechem.
Może i uroda „południowców” przyciąga Polki, ale nie uważam tego za
regułę i bawi mnie zbytnia pewność siebie facetów z tych krajów.
W pracy – problemy. Jak to w pracy. Kiedy oczywiście mam
jeden dzień wolny, to zastaję w Santa Marii (za przeproszeniem) taki SYF,
jakich mało. Aby ogarnąć cokolwiek i wybłagać przyniesienie mi piwa.
Wywiezienie wózka z 8 pustymi beczkami, wyniesienie śmieci, przyniesienie
butelek i zgrzewek wody, umycie wszystkiego, wyczyszczenie ekspresu z kawą i
problemy w recepcji oraz wylanie na mnie wszelkich frustracji szefostwa trwało
od godziny 7 do 9:58.
O 10:00 otworzyłam okno baru. Wstałam o 6:30 i miałam
dziś problem z założeniem skarpetek na nogi, bo kręgosłup nadal „łupie”. Ból
nie był jednak tak wielki, jak teraz, kiedy to piszę, czyli po dźwiganiu
wszystkiego. Kiedy nie nadwyrężam kręgosłupa – jest lepiej. Niestety w pracy
nie sposób się nie schylać, nie nosić – cały dzień jestem sama, więc „muszę SE
radzić” ja każdy.
Nikogo nie obchodzi, że jestem dziewczyną o niezbyt pokaźnym
rozmiarze tkanki mięśniowej (eufemizm) i że moje plecy wołają o pomoc
specjalisty. Nie mam zamiaru wzbudzać czyjejś litości i liczyć na łaskę, kiedy
często słyszę słowa odmowy i ignorancji. Co więc mi pozostaje? Przekupywanie
sprzątaczy napojami – teoretycznie nie mogę im dawać za darmo, ale kiedy mi
pomagają – daję im półlitrowe kubki czego tylko chcą (z wyjątkiem alkoholu – to
moja żelazna zasada, której się trzymam i odmawiam, kiedy ktokolwiek mnie prosi
o trunki wysokoprocentowe). Ewentualnie daję też lody – za szczególne zasługi w
ramach pomocy kalece :-D .
Nie zamierzam się skarżyć. Nie będę narzekać.
W pięknym
stylu dotrwam do końca i kiedy ktoś mi odmówił pomocy – nigdy nie proszę
ponownie. Mój honor mi na to nie pozwala.
Choćbym miała sama przyturlać te
beczki przez kilka godzin – zrobię to!
Przepraszam, że krótko, ale… nie mam czasu;-P Szykuję się na
imprezę. Sorry :-P
Jutro pracuję od 13-15 i 18-24.
PS Zapomniałam dodać, że znalazłam miłość ;-P Albo ten, albo
żaden. Mój przyszły mąż. Kropka. :-D
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz