Kocham dni wolne! W sumie „dla nich” też tutaj jestem.
To
czas, kiedy mogę robić, co mi się podoba. Nikt mi nie zrzędzi nad uchem i sama
decyduję CO, GDZIE, JAK i PO CO zwiedzam.
To są właśnie plusy podróżowania samemu.
Zbieram wszystkie bilety ! Będzie pamiątka! :-D Lepsza niż chiński bubel ze sklepu na rogu :-P |
Największą zaletą samotnych wojaży jest wolność wyboru.
Tylko ode
mnie zależy, którą trasę wybiorę i czy zostanę gdzieś dłużej.
Jestem
architektem, przewodnikiem i dowódcą mojej podróży w jednym.
To jest piękne!
Istotną zaletą – moim zdaniem – okazuje się konieczność radzenia sobie samemu w trudnej sytuacji. Nie łudźmy się – problemów w podróży może być mnóstwo. Spotykam je na każdym kroku.
Istotną zaletą – moim zdaniem – okazuje się konieczność radzenia sobie samemu w trudnej sytuacji. Nie łudźmy się – problemów w podróży może być mnóstwo. Spotykam je na każdym kroku.
Duże i małe zmartwienia.
A to autobus nie
przyjedzie lub się nie zatrzymuje, bo jest przepełniony…
a to nagle okazuje
się, że busik napotyka na remonty drogowe i musi jechać dziwnym objazdem, przez
co nie mogę wysiąść tam, gdzie planowałam…
A to sklep, do którego szliśmy
godzinę, okazuje się zamknięty 15 minut przed czasem (STANDARD – radzę uważać
na wszelkie godziny otwarcia i zamknięcia na Malcie!).
Powiecie, że przecież skazanie się dobrowolnie na samotne
radzenie sobie z kłopotami jest WADĄ,
a nie czymś pozytywnym! Ja się z tym nie
zgadzam.
Właśnie STAWIANIE CZOŁA WYZWANIOM i NAUKA PRZETRWANIA
to jedne z
ważniejszych zalet wypraw w pojedynkę. Po takiej „szkole życia” nic nie jest w
stanie nas złamać. Coraz mniej odczuwamy strach przed „nowym”. Nie lękamy się
kolejnych wypraw i łatwiej wykonać następny krok.
Niby najlepiej uczyć się
wyciągając wnioski z błędów innych ludzi, ale ja osobiście najskuteczniej zapamiętuję
i nie popełniam zwykle ponownie „własnych gaf”. Nie macie pojęcia, ile rzeczy
nauczyłam się załatwiać tylko przez te 5 tygodni w obcym miejscu i nowym
środowisku.
CZŁEK MUSI – TO SOBIE RADZI. PROSTE!
I śmieszy mnie, kiedy piszecie, że JA SOBIE DAJĘ RADĘ, bo
jestem taka i owaka - że niby znam trochę język i że już podróżowałam samolotem.
BZDURA! Jestem najmniej ogarniętą kobitką pod słońcem. Orientacja w terenie bez
mapy – ZERO. Język – kalectwo nie z tej ziemi. A mimo to – żyję, oddycham, uśmiecham się i
sobie radzę. Jako tako. Nie narzekam, bo nie mam powodu.
Skoro JA sobie radzę, to każdy może. KAŻDY!
Spróbujcie, ale
tylko wtedy, gdy naprawdę tego pragniecie.
NIE DLATEGO, ŻE FAJNIE BĘDZIE POCHWALIĆ SIĘ PRZED ZNAJOMYMI.
NIE DLATEGO, ŻE MIŁO PRZYJECHAĆ Z OPALENIZNĄ I ZDJĘCIAMI NA
"FEJSA".
PODRÓŻUJCIE, JEŚLI NAPRAWDĘ „CIĄGNIE” WAS, BY ODKRYWAĆ
ŚWIAT.
Jeeeeej, jak mnie „ciągnie do świata”… nie macie pojęcia!
Jest taki duży, a życie takie krótkie.
Ja już i tak za dużo czasu zmarnowałam.
Teraz – nie mogę tracić ani chwili.
________________________________
Wczoraj pisałam o ambitnym planie Blue Lagoon. Wszystko
zmieniło się pod wpływem wieczornych wydarzeń.
1. Otrzymałam od „szefa” mój pierwszy czek z wypłatą!
2. Dowiedziałam się, że dziś na ten sam rejs zapisała się spora
grupa ludzi z hotelu, z którą absolutnie nie chciałam płynąć! Cała wyprawa
popsuta?! Nie ma mowy! Nie dziś, to w następnym tygodniu, byle w spokoju i
„nieznanym” towarzystwie.
Szybka zmiana planów. Do niedawna – nie do zaakceptowania
przeze mnie. Dziś – cieszę się z każdej niespodzianki. „Odwróciłam” ją tak, by
była miła. Znalazłam informację w internecie, że bank, w którym mogę
zrealizować czek (BANK LOMBARD) ma kilka oddziałów. Pomyślałam, że „za jednym
zamachem” odwiedzę kuzynkę w jej nowej pracy, pozwiedzam Sliemę i pojadę po
kasę do banku.
Przed snem zaplanowałam podróż. Strona internetowa banku
Lombard – oddziały i placówki. Okazało się, że akurat placówka w Sliemie na
ulicy Graham jest remontowana. Informacja w sieci mówiła, żeby kierować się do
zastępczej placówki banku na Tower Road 225. Godziny otwarcia od 8:30-13:00.
Super. Pojadę rano, będę koło południa.
Priorytet – najpierw bank, póki mi nie zamkną drzwi przed nosem i nic nie załatwię.
Następnie
zwiedzanie i cudne zdjęcia. Potem lecę odwiedzić kuzynkę w
pracy, bo napisała, że ma zmianę do 20:30.
Poczytałam o zabytkach Sliemy w
przewodniku. Nastawiłam budzik i poszłam spać.
The Point - tam zajrzę do kuzynki :-) |
Rano. Mimo budzika, postanowiłam odpocząć w łóżku dodatkową
godzinkę, bo jestem ostatnio przemęczona. Praca za barem to nie bajka, a praca
w 40-stopniowym upale za barem… to dopiero wysysacz energii witalnej. Co zrobić
– pilnować tylko, by spać wystarczająco długo i dbać o swoje ciało. Muszę
szanować swój organizm i wybaczać mu, że czasem jest mniej wytrzymały.
Zmęczenie przecież też może się kumulować. Od kiedy zrozumiałam, że „nie jestem
ze stali”, to funkcjonuję lepiej – jestem dla siebie wyrozumiała. Jestem dla
siebie – przyjacielem.
Podróż do Sliemy przebiegła pomyślnie. Z przyjemnością dość
szybko śmignęłam z Bugibba (czytaj: budżiba) klimatyzowanym autobusem „222”
(jak mówią tutaj: „tututu” –„dwadwadwa”).
Wysiadłam na czuja (trochę wspierając się mapą komunikacji
miejskiej) i w 4 minuty byłam pod placówką banku.
Muszę przyznać – cała
przyjemność po mojej stronie! Taaaaaka placówka, że aż przyjemnie wejść. Powód
wizyty – też niczego sobie. Nawet drzwi były specjalnie otwierane przez
ochroniarza, a nie tam, że sobie ktokolwiek z ulicy wejdzie.
Ważny klient
„Barbra” nadchodzi – a co!
Oczy mi się zaświeciły, kiedy to przystojny pracownik w
garniturku wypłacał moją dolę. Szybko, sprawnie, konkretnie. Potrzebowałam
tylko dowodu osobistego. Podpisałam czek na odwrocie wraz z podaniem numeru
mojego ID (czyli numeru dowodu osobistego) i tyle.
:-D Kasa do łapki = życie
piękniejsze. :-)
NO TO PORA ZASZALEĆ B-) !
Przepraszam, ale wpis nie będzie dziś długi na blogu, bo
padam ze zmęczenia. Dzisiejszy skwar mnie nieco usypia. Może to i lepiej, bo
każdy z nas woli oglądać zdjęcia, niżeli czytać moją plątaninę. NO TO ZAPRASZAM
DO NOWEGO ŚWIATA.
Przed Państwem – SLIEMA okiem obiektywu CROPSONA część I (część druga JUŻ JUTRO! :-) - podział jak zwykle wynika z możliwości "złapania internetu" i nadmiaru cudownych fotografii :
Gościu. Siądź pod mym liściem... a odpocznij sobie... |
...DOPADNIE CIĘ TU SŁOŃCE - przyrzekam ja tobie :-P :-) |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz