Mój blog przechodzi „małą” metamorfozę. Wszystko za sprawą
pewnej zdolnej niesamowicie Mamuśki. Marty Woźna – moja bratnia duszyczka,
która pracuje ciężko na kilka "etatów" i mimo to znalazła (nie wiem kiedy!) czas,
by ogarnąć mój „cropsonowy” bałagan blogowy.
Groszkowa studiuje, pracuje, wychowuje
ślicznego synka Stasia, kucharzy, prowadzi bloga, czyta… mróweczka.Sprawdźcie, jak można założyć i prowadzić bloga z
prawdziwego zdarzenia. Wejdźcie na stronę http://www.bloggroszkowej.pl/ – chciałabym
potrafić prowadzić to wszystko tak… stylowo. Tak. To odpowiednie słowo.
Wszystko jest w stylu Marty – jednolitość, spójność. To właśnie świat
Groszkowej.
Zgadnijcie jak to zrobiła?
Kochana Skubana sama nauczyła się
poprzez instrukcje zamieszczane w internecie z poradników i od innych blogerów,
jak wszystko modyfikować, ustawiać… Zdolniacha.
***
Dziś chciałam w dniu wolnym pokazać Wam Maltę taką, jaka
jest. Obserwowaną z perspektywy pasażera autobusu powracającego z Cirkewwa.
Pani kierująca autobusem pozwoliła mi stanąć przy niej tuż przy przedniej
szybie.
Momentami nie było to zbyt rozsądne i bezpieczne, ale
wrażenia mam przynajmniej niezapomniane. Jedną ręką czegoś się tam trzymałam, w
drugiej trzymałam toboły, na szyi i w zębach lustrzankę, a nogami zabezpieczałam
się przed częstym ostrym hamowaniem.
Z tego to przystanku wracałam do Bugibby. |
A tak wygląda rozkład jazdy na Malcie. Nic trudnego do ogarnięcia - jak widać. |
Śledzę reklamy - takie "zboczenie" zawodowe :-P |
Moja wyprawa na Maltę… kiedy tak spaceruję albo jadę
autobusem, myślę, że zawsze jest
„coś – za coś”.
Ciężka praca, wielki wysiłek,
kłopoty, troski, tęsknota, odległość od bliskich – to jedna strona medalu.
Z
drugiej – przeżycia, przygody, doświadczenia, języki i różne kultury, mozaika
krajobrazów, barwny świat niczym z bajki, architektura, urokliwe uliczki,
uśmiechnięci ludzie, niesamowite widoki, kryształowa woda, słońce, które daje
energię i czystą radość…
Taki skarb w postaci tego, że mogę tu zobaczyć
prawdziwe „inne” piękno
za cenę wielkiej harówy i nerwówki w pracy.
Kiedy jestem w robocie – czasem wyklinam.
Kiedy zaś
obserwuje te bajeczne scenerie – mówię sobie:
cholera, mimo wszystko warto.
Mimo wszystko.
Jakość zdjęć relacji z 19.lipca 2015 r. jest tragiczna za sprawą
-warunków
fotografowania,
-bariery w postaci szyby autobusu,
-moich nieprofesjonalnych
obiektywów i laicyzmu, ale… zupełnie nie o to chodzi.
Jedyne, co chciałam uchwycić to
prawdziwą Maltę – uliczki i ładne, i brzydsze.
Drogi, pojazdy, architekturę,
elementy charakterystyczne i unikatowe.
Poczujcie ten klimat ze mną.
Nie znoszę, kiedy ktoś robi mi zdjęcia, ale... "wrednie" sama uwielbiam robić je komuś :-P |
Pamiętajcie, SPEED KILLS :-P :-P ;-) |
Nieee - kolory tych skał to dzieło natury, nie moje - są czerwone! Czytałam o tym w przewodniku - sprawdziłam osobiście- jak widać :-) |
Tu jeszcze widok na Mellieha Bay... |
Na sprzedaż... kupujemy? :-P ;-)Dodaj napis |
Taaa... "Na Malcie publiczne toalety nie występują..." Co za bzdury w tym przewodniku. Wstyd. :-P |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz