Co to jest „MARKA”? Angielskie „brand” coś komuś mówi?
Studiuję dziennikarstwo, ale wybrałam specjalizację, która mnie ciekawi, czyli
reklama i public relations, a obecnie – reklama i promocja.
Madziu, miałam wrócić z "rycerzem" :-P Może być? :-) |
Mimo że każdy w
pierwszej chwili kojarzy „markę” z jakimś produktem (z rzeczą), to powiedzmy
sobie szczerze – każdy z nas buduje własną markę.
Wspominałam, że na stronie Trip Advisor, przy ocenie hotelu
Blue Sea w Bugibbie, ktoś ponoć napisał pochwałę dotyczącą miłej obsługi hotelu
– wyróżnił przy tym moje imię. Kto wie, czy to nie sympatyczna para z Manchesteru,
albo inna przemiła grupa Polaków… Kto wie, czy może kiedyś przeczytają
przypadkiem ten wpis. Jeśli tak – to bardzo serdecznie dziękuję im za ciepłe
słowa i wielką pomoc, bo dla szefostwa te wszystkie opinie są wyjątkowo ważne.
Dzięki jakimś dobrodusznym ludziom wszyscy w hotelu mi gratulują – dziwnie się
czuję, ale mimo wszystko cieszę się ogromnie, że ktoś docenia to, że ciężko
pracuję.
Całe życie mam na uwadze to, że wszystko, co robię, wpływa
na to, jak jestem odbierana przez otoczenie. Buduję swoją markę świadomie. To
kwestia odpowiedzialności i myślenia o przyszłości. Wrzucając na „fejsa”
cokolwiek, niewiele osób zastanawia się nad konsekwencjami z perspektywy czasu.
Wstawisz zdjęcie z imprezy, na którym propagujesz picie alkoholu czy branie
narkotyków. Za 4 lata ubiegasz się o mandat poselski czy pracę w urzędzie i
nagle ktoś ujawnia twą przeszłość. Nie łudź się, że skasowanie zdjęcia
cokolwiek da – wszystko, co pojawi się w „necie” raz, nie zginie.
Całe życie staram się robić wszystko perfekcyjnie. Daję z
siebie 101 procent, bo wiem, że jeśli się za coś zabieram, to muszę zrobić to
porządnie. Wyrabiam swoją markę w pocie czoła.
JAKOŚĆ – to podstawa.
Staram się dotrzymywać słowa – wzbudzać zaufanie. Ludzie
chętnie mi się zwierzają – sami z siebie. To dobry znak – marka godna zaufania.
Marka, której warto zaufać.
Nie spóźniam się. Nie znoszę spóźnialstwa – wolę być 3
godziny za wcześnie, niżeli 3 minuty za późno. Zawsze. Nigdy nie spóźniłam się
z własnej winy – może raz czy dwa razy w całym życiu przybyłam „po czasie”,
uprzedzając wcześniej, że z przyczyn losowych pojawię się „z poślizgiem”.
Staram się kierować w życiu konsekwentnie zasadami, które są
zgodne z wyznawanymi wartościami. To, co mówię i robię = to, co myślę i czuję.
Wiadomo, że nikt nie jest idealny, ale należy dążyć do spójności („marki”).
Z radością dochodzę do wniosku, że czasem odnoszę sukcesy –
moja „marka” jest odbierana przez ważne dla mnie osoby dokładnie tak, jakbym
chciała. Lubię, kiedy w oczach ludzi mam opinię: „Baśka to solidna firma. Nie
zawiedzie. Nie nawali. Pracuje najlepiej jak umie i nie ma opcji, by się leniła”.
Tak też chciałam zostać zapamiętana w tym hotelu. (***„Nie
jako flirciara, która sypia z każdym” – są i takie opinie, ale nie o mnie; „Nie
jako leń, który miga się od pracy”; „Nie jako gbur dla klientów”; „nie jako
słodka idiotka”…) Postanowiłam pokazać moje zaangażowanie, ciężką pracę,
sumienność, uczciwość, punktualność, inicjatywę, uśmiech, szacunek dla innych,
wyrozumiałość, pozytywną energię dla wszystkich oraz nieugiętość, odwagę i nieustępliwość
wobec chamów i buractwa.
Krok po kroku – step by step – udaje się! Wystarczy tylko,
że szefostwo jest przekonane, że na 100 procent stawię się w pracy (to już mały
sukces – znak solidności marki). Opinia na stronie internetowej „dodała mi
skrzydeł”, że tak naprawdę są ludzie (goście), którzy docenili moje starania.
Budowanie marki – podstawa. Przydało mi się nie raz –
zwłaszcza w „środowisku szkolnym i akademickim”. Zastanawiam się, co sobą reprezentuję. To inwestycja.
***
Koniec przemyśleń związanych z moimi zainteresowaniami :-P
Pora na część zdjęć z drugiej wyprawy do Valletty.
Specjalnie dla brata <3 ;-) |
Już jutro mnóstwo pięknych ujęć z Katedry św. Jana, którą zwiedziłam za pół darmo dzięki legitymacji studenckiej. Będzie coś także dla zakupoholików :-) |
:-)
TO BE CONTINUED...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz