Takiej decyzji się nie spodziewałam. Szefostwo odmówiło
spotkania z kolegą. To tak, jakby pomachali mu na drogę i powiedzieli „droga
wolna”. Stwierdzili, że nie ugną się przed takim pracowniczym szantażem i że
nie ma ludzi niezastąpionych.
Jak twierdzi mój manager: „Don’t worry, Barbra”.
Mam się nie przejmować, tylko przemęczyć ten tydzień. W kolejnym mamy mieć już
nowych pracowników. Normalnie to bym w to nie uwierzyła.
Pomyślałam, że po
prostu chcą pokazać koledze, kto tu rządzi. Osobiście jednak gadałam wczoraj z
nowymi kandydatami. Jedną piękną dziewczynę odrzucili na wstępie, bo za słabo
mówi po angielsku.
Mogłoby się wydawać, że do serwowania w barze wystarczy
kilka podstawowych słów, ale… guzik prawda.
1.
Klienci lubią sobie pogadać.
2.
Musimy potrafić łatwo porozumiewać się między
sobą, z managerem, gośćmi.
3.
Trzeba często (wybitnie często) wyjaśniać
gościom, że muszą płacić, albo – za co muszą, a za co nie muszą.
4.
Należy umieć udzielić innych informacji
związanych z hotelem (przykład z wczoraj: podchodzi do mnie gość i pyta, gdzie
znaleźć szefostwo, kiosk, toaletę, apteczkę, czy warto jechać tu i tam, czemu
recepcja nieczynna, dlaczego nie można kąpać się w hotelowym basenie po 19:00).
Bez angielskiego nie wytłumaczysz ludziom, ze np. po godzinie 19 do basenu są
wpuszczane chemikalia, które w nocy czyszczą wodę.
Rozmawiałam także z kolegą z Anglii, który
aplikuje do nas na stanowisko barmana. Baaardzo go lubię, bo pomógł mi podczas
ostatniej przeprowadzki do nowego pokoju i nosił mi i Magdzie rzeczy! Miły,
kulturalny, cały wytatułowany i wykolczykowany, megawysoki i megaszczupły.
Wygląd nie ma tu znaczenia, bo człowiek jest doświadczony (zaprawiony w
barmańskim boju), inteligentny, bardzo sympatyczny i energiczny. Z pewnością
szybko dołączy do zespołu, z czego cieszę się ogromnie. Nieco odciąży nasz
zrujnowany grafik. Oby, oby.
Wczoraj utarg miałam ogromny. Sama
przyniosłam sobie wszystko i zaczęłam po godzinie 8. Kartony malibu, wódki,
ginu, likierów, chipsy, soki, piwa w puszkach, wody, worki z lodem. Kursowałam
niczym Mariusz Pudzianowski w „spacerze farmera” z uśmiechem od ucha do ucha.
Nie skarżę się na nic, nie narzekam. Nie lubię błagać o pomoc. Po prostu robię
więcej kursów – krok po kroczku wszystko „znoszę” do swej klitki. Skończyłam o
godzinie (dokładnie 21:04). Nie czułam wczoraj nóg. Wzięłam sobie baletki z Top
Dance i kilka godzin próbowałam serwować drinki właśnie w nich, ale skończyło
się na tym, że pod koniec moje stopy odmówiły posłuszeństwa i zmuszona byłam
zasuwać w czarnych skarpetkach (takich „baletkowyh”). Muszę dziś poprzyklejać
plaster, bo mam lekką ranę, ale nie boli. Zdarta skóra i odcisk – nic wielkiego.
Dziś ta sama zmiana – 9:30 do 20:30, w
praktyce 8:30 – 21:00. Będzie dobrze, bo większość przytachałam wczoraj.
Wszystko pozakręcałam i pochowałam, a to bardzo ważne. Sprzątam bowiem po całym
dniu pracy, a rano zastaję w miarę jako taki porządek. Musimy zakręcać gaz,
chować absolutnie wszystko, bo pracownicy i goście (złodziejstwo!) włażą sobie
w nocy i urządzają imprezki – piją, jedzą za darmo i robią bajzel taki, że
przed otwarciem trzeba po tym sprzątać dobrą godzinę. Szkoda słów! Nauczona
doświadczeniem – zamykam nawet plastikowe kubeczki i wafle do lodów. Wszystko
pod kluczyk! I nie ma imprezy :-P
Nie ma narzekania. Jak widać, powinnam się
cieszyć, że tu pracuję z racji tego, że faktycznie chętnych na stanowisko
kolegi nie brakuje. Lekko mnie to dziwi, ale z drugiej strony każdy chwyta się
jakiejkolwiek pracy. To zawsze jakieś pieniądze potrzebne do życia. Koszt mieszkania
na Malcie to około 300-400 EURO (wynajem pokoju z łazienką i chyba rachunki),
ale drogie jest życie: jedzenie, rozrywki, kosmetyki… Cieszę się, że ja
praktycznie mam rewelacyjną sytuację, bo nie muszę płacić za nic – tylko za
swoje zwiedzanie i rzeczy osobiste (higiena i takie tam).
Niebawem powinnam dostać kolejny czek z
kieszonkowym. Cieszy mnie kolejna wizyta w LOMBARD BANKU.
TO BE CONTINUED…
PS Jutro wolne! Dzisiejszy dzień - dniem bez marudzenia, ale jutrzejszy... dniem regeneracji i odpoczynku (no i PRANIA! :-P )
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz