60 za mną, 32 przede mną :-)

Wczoraj w pracy rano było dość nudno, co osobiście mi nie przeszkadza :-)

Posprzątałam wszystko, zrobiłam "wystawkę" z chipsów i dekorację ze słomek (posortowałam je kolorami i powsadzałam do różnych kubeczków, czym wzbudziłam zachwyt młodej klienteli :-), uporządkowałam cenniki, posłuchałam lekcji języka angielskiego Beaty Pawlikowskiej, posortowałam zdjęcia z wyprawy na Gozo i Comino...


Dzień tylko rozpoczął się nudno. Potem wleciała SZEFOWA na inspekcję. Ma bzika na punkcie czystości, więc drżałam. Jedyna uwaga, którą dostałam, to aby nie trzymać w kartonie NA PODŁODZE paczek z chipsami. Jedzenia (żadnego) nie należy trzymać na podłodze - zawsze na jakiejś półce czy krześle. Generalnie spoko. Akurat coś czyściłam, kiedy szefowa "wpadła" niespodziewanie, więc OK.

Po południu odwiedził mnie na moją prośbę sympatyczny koleś odpowiedzialny za moją wypłatę. Miałam bowiem błąd w nazwisku w kolejnym czeku z moją  wypłatą i nie chciałam ryzykować problemów w banku. Wolę, by poprawił czek i abym w LOMBARDZIE dostała całą kasę bez kłopotów. Przyjdzie w poniedziałek i dodatkowo załatwiłam, że wszystkie pieniądze dostanę w czeku przed wylotem do Polski. Gdyby zrobili mi przelew na konto polskie, straciłabym bardzo dużo pieniędzy z powodu procedur przewalutowania z EURO na PLN. Baaaardzo mnie to ucieszyło.

Wieczorem poznałam fajnych Włochów. Przyszli na kolację w białych koszulach i próbowali oczywiście każdego wina, bo mieli all inclusive. Nie powiem - sympatyczni i przystojni.

I tak minął cały dzień w robocie. Padłam wieczorem do łóżka i wyspałam się porządnie.

Na osłodę - trochę fotografii z mojej wyprawy na Comino. Dodawać będę krok po kroku - "porcjami", bo internet jest teraz powolny jak żółw. :-D





















































Wyprawę EXTREME polecam - cena bardzo niska w stosunku do usługi. Zapłaciłam 22 EURO, a powiem szczerze, że 25 też bym ze spokojem dała, bo warto. Dziewczyny zapłaciły 17 EURO bez wycieczki po Gozo, ale za to z posiłkiem (porcja makaronu, plasterki sera i szynki, chleb, arbuz - niezbyt wielka porcja, po którą stały w kolejce, ale nie marudziły). Ja miałam farta i po powrocie z Gozo czekał na mnie arbuz, który chyba im został :-P Pychota.
Jeśli ktoś będzie na Malcie - warto wybrać EXTREME. Wygodnie i w dobrej cenie.
Cropson poleca.

Kolejna część fotorelacji będzie coraz ładniejsza, bo zostały zdjęcia z Rabatu (stolicy Gozo - Victorii), Blue Lagoon i okolic <3. Zapraszam, kto ciekaw.

TO BE CONTINUED...

PS Dziś w pracy do północy, ale w fajnym towarzystwie. Być może pojadę na imprezę do Paceville z caaaałą gromadą znajomych. Już zacieram rączki! HA! W końcu jutro wolne - odeśpię :-P

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz